Każdemu po równo, czyli kilka słów o kredytach frankowych

Ludzie są egoistami. Nie lubią, gdy ktoś ma lepiej od nich, nie lubią gdy innym się coś daje, a im nie. Zupełnie nie widzą tego, z ilu przywilejów korzystają sami, widzą za to to, z czego skorzystać nie mogą. Przykład: na tzw. Ziemiach Odzyskanych, po drugiej wojnie światowej można było otrzymać mieszkania i domy za darmo. Dziś są one dziedziczone przez któreś tam pokolenie, które już nie dostrzega tego jak im się „fartnęło”. Szczęście mieli też ci, którzy za grosze mogli wykupić mieszkania ze spółdzielni. Ci, którzy mogli skorzystać z różnych dopłat, preferencyjnych kredytów, z 500+, z ulgi na remont kamienicy, itd., itp.

Jednakże, te same osoby, które w taki czy inny sposób skorzystały już z benefitów, widząc że inni mogą skorzystać na unieważnieniu kredytów frankowych, wzbudzają burzę w sieci, bo… ich to nie dotyczy. Co więcej, osoby te wieszają psy na „pożyczkodawcach”, gdy usłyszą gdzieś, że ktoś komuś pożyczył małą kwotę, ten ktoś spłaca ją już wiele lat, a dług znacznie przewyższa kwotę pożyczki (i to bez odsetek). Nie ważne jest dla nich, że dokładnie taka sama sytuacja dotyczy frankowiczów, tylko spekulantem jest tu bank.

Czy da się więc dzielić wszystkim po równo? W idealnym świecie pewnie tak, w naszym, gdy co chwilę są jakieś wybory, chyba nie. A wystarczyłoby wprowadzić jedną niską stawkę podatku i zrezygnować z wszystkich ulg, dotacji, itd. Tylko czym wtedy kupować wyborców? Kiedyś ktoś powiedział mi, że wystarczy przejrzeć przepis ze zwolnieniami w podatku dochodowym, żeby wiedzieć kiedy jaka partia rządziła. I to prawda.

Taka myśl mnie naszła po przeczytaniu artykułu, że rząd nie przewiduje uregulowania ustawą kredytów walutowych, bo… wybory. Chyba, że zostanie do tego niejako zmuszony niekorzystnym dla banków wyrokiem TSUE.

Terminy zwrotu podatku dochodowego PIT

Rozliczyłem PITa na początku marca. Gdy go wysyłałem, system poinformował mnie, że powinienem dostać zwrot podatku w ciągu 17 dni. I tak sobie czekam do dziś. Podobno w przypadku deklaracji składanych papierowo, urząd ma 3 miesiące na zwrot podatku, a gdy wysyła się e-deklarację, mają 45 dni. Wychodzi na to, że czasem czekają do ostatniej chwili. W zeszłym roku też dostałem gdzieś tam przy końcu terminu, a dwa lata temu nawet się spóźnili. Odsetek nie doliczyli.

Dla przykładu rodzice – emeryci -a więc potencjalnie wyborcy ekipy rządzącej już dawno dostali zwrot, mimo że ich PITa składałem dużo później…

A jak Wy macie? Lubią Was czy nie? 😉

Myśl na dziś

„Co to jest Chaos? To ten Ład, który zniszczono przy Stworzeniu Świata.”

Stanisław Jerzy Lec

Jeśli odniesiemy to nie tylko do skali makro i stworzenia świata, ale i do skali mikro, czyli tworzenia naszych małych światów, to myśl robi się taka, że warto się nad nią zastanowić…

Miłego dnia 🙂

Nowy Rok nowy ja

Zawsze śmieszył mnie slogan: Nowy Rok nowy/nowa ja. Jakby człowiek mógł się zmienić w ciągu jednej nocy w inną osobę. A przecież pomijając niefart rozchorowania się właśnie wtedy na schizofrenię, po prostu się nie da. Zgodzić się tu muszę z Kieślowskim, który powiedział, że dobry człowiek przez całe życie dobry, a zły będzie zły. No, tylko że Kieślowski wyraził to bardziej dobitnie.

Co oczywiście nie znaczy, że nie możemy zmienić czegoś w naszym życiu, pozbyć się rzeczy, które nam przeszkadzają czy wręcz szkodzą. Oczywiście, że możemy. A nawet powinniśmy np. rzucić palenie. Tylko czy koniecznie musimy to robić akurat w Nowy Rok? Raz, że to takie banalne podążanie za tłumem, dwa że niesprzyjający okres.

Jeśli chodzi o palenie to akurat uważam, że najlepszym momentem jest jesień. Robi się zimno. Po co ubierać się i wychodzić na balkon czy o ogród w taką pogodę. Ni to zdrowe ni przyjemne. Dla wzmożonej aktywności natomiast lepszą porą roku jest wiosna. Dłuższy i cieplejszy dzień sprzyja aktywnościom na świeżym powietrzu, a słońce pobudza do działania.

Jak pokazuje praktyka, postanowienia noworoczne się nie sprawdzają. Moim zdaniem dlatego, że to zły czas na zmiany.

Zanim więc się zamotacie w realizację postanowień, zastanówcie się czy właśnie teraz dacie radę wytrzymać. Nie, żebym zniechęcał, ale większość ludzi nie słynie z silnego charakteru, szczególnie w walce ze swoimi uzależnieniami, słabościami i lenistwem 😉 Ja tam wolę pozostać sobą, a w ramach zmian zaktualizowałem moje cv, według wzoru z tej strony: https://www.wzory.positor.pl/wzory-cv-17.html 🙂 Kto wie, czy mi się nie przyda…

Zjazd absolwentów

Było tak: w czerwcu żona wybrała się na zjazd absolwentów swojego liceum. Zgadała się na facebooku z jakimiś koleżankami i ustaliły, że jadą. No i pojechała. To spowodowało odświeżenie jej starej paczki dziewczyn, która rozjechała się po Polsce i po Europie. W sumie jedna to nawet po świecie, ale z nią akurat kontaktują się online.

No i się zaczęło. Wymyśliły sobie jakieś wakacyjne challenge związane z aktywnością, więc żona mi zaczęła biegać i jeździć na rowerze. Raz zorganizowały już sobie babski wypad do Drezna. Teraz szykują się na drugi, tym razem do spa, więc żona przegląda i czyta jakie to teraz popularne są zabiegi, które chce przetestować. Moim zdaniem po tym bieganiu i jeździe na rowerze niczego nie potrzebuje, ale nie moje zdanie jest tu najważniejsze, więc niech jedzie, jeśli jej to poprawi humor.

Poszedłbym w tym czasie na ryby, ale najbliżej mam nad Odrę, która z oczywistych względów odpada. W ogóle to jakieś nieporozumienie, żeby było tyle motania co do przyczyn takiej gigantycznej katastrofy. I mydlą o algach. Pewnie jakaś spółka państwowa jest w tym umoczona albo dziecię jakiegoś prominenta (ewentualnie sam prominent). Przyczyn zeszłorocznej katastrofy na Baryczy też zdaje się nie wyjaśnili, więc i ta się komuś upiecze. Co za kraj!

Swoją drogą muszę poszukać informacji czy w mojej byłej szkole nie organizują zjazdów absolwentów. Może i moja szkoła będzie obchodzić w najbliższym czasie jakąś okrągłą rocznicę istnienia i zorganizuje coś dla swoich byłych uczniów. Miło byłoby odświeżyć stare znajomości i pogadać z dawno nie widzianymi ludźmi normalnie, a nie tylko w komentarzach na facebooku…

Koniec stanu epidemii

Temat jest tak ważny, że należy poświęcić mu wpis: właśnie minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił, że od 16 maja stan epidemii przekształci się w stan zagrożenia epidemicznego. Aż dziwne, że takiej wiadomości nie przekazał premier, ale on chyba od dłuższego czasu przeszedł do obozu antycovidowego, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie z wypowiedzi. Szczególnie rzuca się to w oczy w kontrze do aktywności medialnej, którą prezentował odnośnie epidemii przez pierwszy rok jej trwania.

Stan epidemii obowiązuje w Polsce od ponad dwóch lat, bo od 20 marca 2020 r. I chociaż stan zagrożenia epidemicznego to wciąż duża furtka dla rządzących do wydawania kasy poza budżetem i możliwość wprowadzenia określonych obostrzeń, to jednak miło odetchnąć. Mimo, że to odetchnięcie jest związane ze świadomością, że ilość zachorowań nam spada w sposób sztuczny, bo po prostu nie są robione testy w taki sposób i w takim zakresie jak kiedyś.

Grunt, że aktualny wariant wirusa nie powoduje takiego groźnego dla zdrowia i życia przebiegu choroby jak wcześniejsze, więc zarówno społeczeństwo, jak i służba zdrowia mogą odetchnąć i zająć się innymi sprawami. Szkoda tylko, że te sprawy to często wojna… Oby jak najszybciej przyszły lepsze czasy, w których głównym tematem będzie np. jakiś festiwal muzyczny albo inna impreza o charakterze rozrywkowym.

Trochę o sukcesach

Dziś będzie trochę o sukcesach, bo uważam, że – szczególnie w dzisiejszych czasach – są bardzo potrzebne. Czymś się trzeba pocieszać, że nie jest tak źle, jakby się mogło na pierwszy i drugi rzut oka, wydawać.

Sukcesy ostatniego czasu – moje:
1. w końcu rozliczyłem PITy,
2. umyłem rowery, nasmarowałem, wyregulowałem i wybraliśmy się na pierwszą wiosenną przejażdżkę,
3. dostałem podwyżkę.

Sukcesy ostatniego czasu – takie bardziej globalne:
1. Ukraina wciąż walczy – brawo!
2. Polacy nadal pomagają uchodźcom – brawo!
3.  Joe Biden odwiedził Polskę. Po wyraźnym ochłodzeniu stosunków polsko – amerykańskich ostatnich pisowskich lat, jest to wyraźna poprawa.

Początek wojny

No i jak ostrzegano – wybuchła. Wojna w Europie. Po raz kolejny na skutek rosyjskiej agresji. Rosyjskiej i białoruskiej, żeby być precyzyjnym. Bo Białoruś jak piesek pańcia skacze przy Putinie i też próbuje podgryzać, a konkretnie zrzucać na Ukrainę pociski. I po co były ruskie tłumaczenia, że to tylko ćwiczenia?

Serwisy informacyjne pękają w szwach od informacji o działaniach wojennych. Oczekuję, że reakcja polityków światowych będzie adekwatna i za chwilę serwisy będą pękały w szwach od informacji o sankcjach nałożonych na Rosję i Rosjan.

A było już tak pięknie. Wszystko zmierzało ku dobremu. Kończyła się pandemia, obostrzenia, zaczynała wiosna, człowiek z optymizmem patrzył w przyszłość, szczególnie tą najbliższą. Nawet zachciało mi się uczyć języka angielskiego. Dzisiaj wstaję, włączam radio, a tu taki syf.

Europa to jednak niebezpieczna okolica. Najwyraźniej nie tylko afrykańskie biedne państwa są podatne na despotycznych władców. W Europie jest tak samo. Technologia zmierza do przodu, a głowy rządzących wciąż nie doganiają rzeczywistości, tkwią w średniowiecznej mentalności.

Za chwilę pewnie pojawią się teorie spiskowe, że to Ruscy rozprowadzili koronawirusa – w Chinach dla niepoznaki i zrzucenia ewentualnej winy na Chińczyków. A tak naprawdę chcieli wywołać ogólnoświatowe zamieszanie i odwrócić uwagę od swoich działań. I gdyby tak było, to okazałoby się, że odwrócili. Wszyscy skupili się na lockdownach – protestach przeciwko lockdownom, szczepieniach – protestach antyszczepionkowców, odszkodowaniach dla różnych branż, problemach z dostępnością usług medycznych, itd. A oni w tym czasie po cichutku przygotowywali się do inwazji, skupiali waluty, zbierali kasę, uzależniali od swoich surowców czy usług inne kraje i firmy. Czyż nie tak? W sumie to by się zgadzało.

Swoją drogą ciekawe czy nastąpi spontaniczna, oddolna reakcja na ruskie produkty? Czy ludzie przestaną grać w rosyjskie gry, korzystać z Kasperskiego? Czy zwrócą uwagę, które produkty mają pochodzenie ruskie i nie będą ich kupowali? Tak, żeby każdy Rusek odczuł, że jest winny tej wojnie, bo jego kraj ją wywołał.

Zobaczymy.

Przegląd zdjęć

Dwa tygodnie temu zrobiłem przegląd zdjęć i wybrałem 3 ulubione, co nie było łatwe, bo okazało się, że tych ulubionych mam dużo więcej. Po czym przesłałem je do wydrukowania na płótnie. To tak w ramach indywidualizacji wystroju wnętrz w domu i może trochę chwalenia się talentem fotograficznym 😉

Efekt przerósł moje oczekiwania. Obrazy wyglądają naprawdę pięknie. Mam nadzieję, że – zgodnie z zapewnieniami wykonawcy – nadruk jest dobrej jakości. „Trochę” byłoby mi szkoda, gdyby po roku czy dwóch wypłowiał.

Przy okazji odkryłem, że zdjęcia robiłem na wyjazdach, w czasie przed pandemią, kiedy to prowadziłem bardziej aktywny tryb życia. Zanim się nad tym zacząłem zastanawiać, nie sądziłem, że aż tak moje życie się zmieniło w ciągu tych niecałych dwóch lat, albo raczej: o mój Boże, to już prawie dwa lata. Niby ścisły lockdown nie był aż tak długi, ale bardzo „odcisnął się” na moim trybie życia.

Trzeba będzie wrócić jakoś do starego życia, bo naprawdę za nim tęsknię. Tym bardziej, że rozpoczął się piękny, zimowy czas w górach.

Polexit

No to znaleźliśmy się w dziwnej sytuacji. Nasz rząd mówi, że nie chce Polexitu, ale podejmuje działania pokazujące, że chce. Mówi, że chce Unii silnej, a jednocześnie rozwala podstawy jej działania. Unia z kolei mówi, że chce żebyśmy zostali, ale widać, że zaczynamy być coraz większym problemem. I nic dziwnego, skoro negujemy podstawowe zasady funkcjonowania Unii. Zasady, do których przestrzegania zobowiązały się wszystkie kraje.

Z drugiej strony Unia ma poważny problem, bo nikt nie przewidział takiego konia trojańskiego i nie ma możliwości usunięcia państwa z Unii. Pozostanie jej więc tylko blokowanie nam środków finansowych, nakładanie kar, pomijanie w decyzjach – tam gdzie to możliwie, czyli spychanie na margines, aby nam się członkostwo nie opłacało i abyśmy sami zechcieli opuścić UE.

A to z kolei powinno zniechęcić do PiSu także wielu wyborców z żelaznego elektoratu, bo gro z nich pracuje za granicą lub jest utrzymywanych przez osoby, które tam pracują. Tylko w jakiej sytuacji wtedy będziemy… Może czas pomyśleć o przeprowadzce…