Zbiory fotograficzne – oglądacie? zamieszczacie?

Czasem wchodzę na …

Czasem wchodzę na strony zawierające zbiory fotograficzne. Przeważnie na onetowski digart.pl albo na googlowego Picasa. Czasem sam coś dorzucam. To taki inny świat, uchwytujący zwykle to co najładniejsze na naszym. Jeśli „w życiu piękne są tylko chwile” to na zdjęciach można odnaleźć mnóstwo z nich. 

Jednocześnie można poznać świat. Z oczywistych względów nie wszędzie można być; nie o każdym zakątku świata można również poczytać, a jeśli już to często opisy nie oddają rzeczywistości. Zdjęcie nie przekłamuje świata – oczywiście pod warunkiem, że nie jest przerobione 🙂 Dla przykładu dziś natrafiłem na fotki jeziora Kaindy w Kazachstanie: http://www.digart.pl/galerie/13170/Niesamowite_jezioro_w_Kazachstanie/5.html#galeria.

Miło pooglądać, bo nikłe są szanse, że kiedykolwiek zobaczę je „na własne oczy”.

Świetny fotograf

Wczoraj przybył do nas kuzyn podrzucić zestaw swoich zdjęć ze ślubu. Przyznać muszę, że zarówno ze ślubu jak i z wesela, z domu i sesja wyszły bardzo fajnie. I jako kompozycje i uchwycenie chwili i kolorystycznie. Zresztą kuzyn mówił, że wybrał osobę, która się specjalizuje w sesjach ślubnych. Tak czy inaczej zdjęcia ślubne wyszły pięknie. A że ma być to pamiątka na całe życie, więc można się cieszyć, że tak dobrze został uwieczniony ich początek wspólnej drogi życiowej. Przynajmniej tej oficjalnej 🙂

Czy ludzie będą umierać na ulicach czyli polityka UP?

Przeczytałem dziś …

Przeczytałem dziś rano artykuł, w którym urząd pracy w Nysie z dumą informował, że znalazł sposób na bezrobotnych. Dostają ofertę sprzątania czy malowania a jak nie chcą, to zostają wykreśleni z listy. I nie ma, że oferta powinna być zbliżona do zawodu osoby zarejestrowanej. Jak nie chcesz pracować, to nie będziemy za Ciebie płacić składki do NFZ.Tylko patrzeć jak księgowi dostaną propozycję pracy jako budowlańcy, nauczyciele jako mechanicy, a filozofom się zaproponuje wieże wiertnicze w Norwegii. UP w Nysie ma nadzieję, że podobne „chwyty” zostaną wprowadzone w całej Polsce. A bezrobotnego przedstawiono jako zaniedbanego brzuchacza z piwskiem w ręku… – co pozostawię bez komentarza.

Taka myśl mi się nasunęła – czy ktoś się w ogóle zastanowił co się stanie z tymi ludźmi kiedy zachorują? I pal licho jeśli to będzie tylko przeziębienie i prywatnie za wizytę trzeba będzie zapłacić 50 zł. Ale co z leczeniem szpitalnym? Operacjami? Opcja będzie taka: albo zapłacę kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy za prywatne leczenie w szpitalu albo umrę. A jeśli już „na siłę” karetka zabierze, to szpitale zamienią się w firmy windykacyjne, bo w jakiś sposób trzeba będzie z nieubezpieczonych te pieniądze ściągnąć… 

W Polsce bezrobocie duże. Nie każdy rejestruje się w UP żeby z premedytacją wyłudzić ubezpieczenie, tym bardziej że wizyta tam to żadna przyjemność. Może gdybyśmy tak zlikwidowali Urzędy Pracy i urzędnicy staliby się bezrobotnymi, których tak nie znoszą, zmieniłby się ich światopogląd… Bo uważam, że w życzliwości i szacunku do klientów/petentów urzędnicy UP są najgorsi w Polsce. Do pięt nie dorównują krytykowanym urzędnikom Urzędu Skarbowego.

Na Mazury

W czasie sobotniej imprezki z kumplami okazało się, że coraz większe grono z nas to żeglarze amatorzy hobbyści 🙂 Porobili kursy sterników, czarterują łodzie czy raczej jachty i pływają po jeziorach, kanałach, a co odważniejsi również po morzach i oceanach. Jeszcze niedawno szczytem szaleństwa był windsurfing… A tu kolejna moda. Zdałem relację rodzince i się wpakowałem, bo od razu, że wszyscy to szaleją, próbują czegoś nowego a my nie… Wrrr…

Już widzę Małą na tym jachcie – do góry i na dół, do góry i na dół, do góry i na dół i wychylamy się za burtę… Ale co tam. Jak tacy chojracy to im zaserwuję rozrywkę. Odszukałem odpowiednią firmę wynajmującą żaglówki i jachty, zaproszę kumpla jako sternika i pożeglujemy trochę, oczywiście jak się trochę cieplej zrobi 🙂 Bo na razie to sobie mogą na łyżwach po jeziorku pojeździć.

Niezbity dowód na to, że płacimy za wysokie podatki

Co chwilę w prasie …

Co chwilę w prasie pojawiają się doniesienia o wielotysięcznych czy milionowych kwotach wydanych na premie z naszych podatków. Jednocześnie wciska nam się papkę jak to państwo źle stoi finansowo, że trzeba podnieść podatki i ograniczyć wydatki – oczywiście wydatki tylko na cele „powszechne”, że je tak nazwę.

Tymczasem ja stawiam tezę: finanse naszego państwa mają się świetnie, a jeśli nie to należało by odwołać cały rząd i rozwiązać sejm za rażącą niegospodarność i działanie na szkodę państwa. 

Przełóżmy bowiem to co się dzieje ze skali makro (państwa) na skalę mikro (przedsiębiorstwa). Jeśli prowadzę przedsiębiorstwo, które ma się świetnie, wypłacam pracownikom premie – oczywiście o ile mam na to ochotę i przewiduję brak kłopotów w przyszłości, na które musiałbym utworzyć rezerwę. Jeśli natomiast ledwo wiążę koniec z końcem (w skali makro: nie mogę dopiąć budżetu), to nie wydaję kasy na żadne dodatkowe premie.

I jeszcze jedna uwaga: to nie jest tak, że jak pracownik dobrze pracuje i wywiązuje się z obowiązków to mu się należy premia (nawet w szkole za wywiązywanie się z obowiązków nie dostaje się szóstek ani pochwał). Nie, to znaczy, że należy mu się normalne miesięczne wynagrodzenie. Jeśli natomiast źle pracuje i nie wywiązuje się z obowiązków, to zostaje zwolniony. Polityka naszego rządu jest natomiast inna – jak źle pracuje, to się go przenosi na inne stanowisko (równie dobrze płatne) lub tuszuje wpadki, a jak nie ma wtop (nawet nie: a jak dobrze pracuje) to otrzymuje krocie z budżetu.

A zatem stawiam tezę, którą powyżej niezbicie udowodniłem, że kłopoty finansowe państwa to ściema, a w związku z tym należy obniżyć podatki do poziomu akceptowalnego ekonomicznie (wszystkie obciążenia fiskalne nie powinny przekraczać 25% dochodów).

A może by tak…

A może by tak…zamiast poświęcać mnóstwo czasu każdego roku na szukanie ofert wakacyjnych, kupić sobie nad morzem jakieś małe mieszkanko albo działeczkę i postawić na niej domek kempingowy? Że niby nudno tak co roku w jedno miejsce? Dla mnie nie, ja się przywiązuję. Poza tym zawsze to jakaś inwestycja a nie puste pieniądze wydawane na wojaże. Nie jestem snobem, nie muszę ciułać i jeździć po świecie w klimaty, w których się męczę (np. tropiki), żeby później chwalić się wśród znajomych gdzie to nie byłem. Poza tym niewiele takich rodzinnych „wypadów” potrzeba, żeby się działka zwróciła…

Pojechałoby się np. nad morze w jedno miejsce i wypoczywało 🙂

Siedzę sobie więc i wpisuję w wyszukiwarkę frazy: działki nad morzem, działki nad jeziorem, mieszkania nad morzem, itd. Ofert jest mnóstwo. Najlepsze jednak znalazłem na hasło: domy na sprzedaż Koszalin i okolice . Zawsze lubiłem morze w dawnym koszalińskim: szerokie, piaszczyste plaże, w miarę pusto, czyste morze… jedyny minus, że dość zimna woda, ale hartować się trzeba 🙂 Przeglądam więc oferty domów, działek i mieszkań tego pośrednika i może coś uda mi się wybrać…

Najlepsze życzenia

Wszystkim Kobietkom składam dziś najserdeczniejsze życzenia wielu wielu powodów do radości i zadowolenia z Waszych mężczyzn, wielu sukcesów zawodowych i osobistych, grzecznych dzieciaczków*, wnuczków*, prawnuczków*, braci*, sióstr*, rodziców*, dziadków*, kolegów*, koleżanek*

* zaznacz właściwe 🙂

dużo zdrówka, braku kaca w dniu jutrzejszym (jeśli Wasz wiek pozwala w ogóle na takie życzenia), pięknych bukietów i wszystkiego czego byście sobie same życzyły 🙂

Miodowód duży – ciekawe ptaszysko

Ostatnio czytałem z …

Ostatnio czytałem z synem książkę, w której pojawił się sprytny ptaszek o nazwie miodowód. Tak mnie zaintrygował ten fruwak, że postanowiłem sprawdzić, czy coś takiego rzeczywiście istnieje. I oto znalazłem więc podzielę się z Wami wiedzą.

Jest to ptaszysko mieszkające w Afryce na południe od Sahary (z wyjątkiem w dżungli, lubi raczej otwarte przestrzenie i rzadkie lasy), z rodziny dzięciołowatych. 

Jak to ptak, żywi się larwami owadów, mrówkami, pszczołami, termitami i… woskiem pszczelim.

To co jest w nim najciekawsze i co wpłynęło na jego nazwę to jego uwielbienie do miodu, wosku pszczelego, pszczół i ich larw. Miodowód jest jednak za mały, żeby porwać się na zaatakowanie ula. Wykorzystuje więc do tego ludzi i większe zwierzęta. Gdy znajdzie ul, a później człowieka lub zwierzę, które również lubi miód (cwaniak wie, które to zwierzęta), zwraca na siebie uwagę wydając donośne dźwięki i podlatując do człowieka czy zwierzęcia i do siedliska owadów. Czasem zdarza się, że ul jest w pewnym oddaleniu, wtedy lata w jedną i drugą stronę, nie pozwalając o sobie zapomnieć i „zmuszając” do pójścia za nim. Miodowód czeka cierpliwie jak jego „pomocnicy” otworzą gniazdo i wybiorą miód, później podlatuje do uszkodzonego ula i korzysta z tego, co w nim zostało 🙂

Niestety ten ptaszek ma również swoje wady, jest pasożytem lęgowym, tzn. jego „młode” jeśli się wyklują pierwsze niszczą inne jajka, a jeśli się wyklują później, zjadają młode ptaszki – bo samica miodowodów jest jak kukułka – znosi jajka w innych gniazdach.

Rzetelni deweloperzy

Poszukując w sieci informacji o deweloperach, w przeważającej części spotyka się narzekania i utyskiwania na nierzetelne firmy. To dobrze i niedobrze. Dobrze – w tych przypadkach, gdy deweloper nie zna się na swoim fachu i buduje straszaki, w których po kilku latach wstyd i strach mieszkać, albo nie potrafi wywiązać się z zawartych umów. Niedobrze – jeśli utyskiwanie dotyczy drobiazgów, doprowadzonych do olbrzymich rozmiarów, które potrafią zniechęcić do danej firmy.

Idąc pod prąd, postanowiłem opisać rzetelnego dewelopera, którego jedna z inwestycji zdobyła najwięcej głosów w plebiscycie na najpiękniejsze i najbardziej przyjazne Osiedle Dolnego Śląska. Ocena była więc wystawiona przez mieszkańców i osoby zainteresowane zakupem lub na tyle zorientowane w temacie, aby podjąć się rekomendacji. Moim zdaniem nagroda zupełnie zasłużona – i pod względem położenia (wrocławskie Krzyki to świetna lokalizacja) i pod względem wyglądu – kształtu, kolorów, i jeśli chodzi o wykonanie – użyte materiały, jakość. Mogę powiedzieć: byłem, widziałem i zgadzam się z oceną.

Mimo kryzysu, wiele osób nadal szuka wymarzonego mieszkania. No cóż, gdzieś trzeba mieszkać.