Końcówka maja
Udało nam się z dzieciakami zorganizować Dzień Matki. Mam nadzieję, że Dzień Ojca będzie równie przyjemny, ale do tego czasu jeszcze trochę wody upłynie. Tym bardziej, że zapowiadają intensywne opady 😉
Wielkimi krokami zbliżają się wakacje i ten nieunikniony moment, kiedy trzeba będzie bez koszulki wyjść na plażę… Nie żebym miał kompleksy, ale mój kaloryfer został zabezpieczony na zimę i nie udało się jeszcze zdjąć otuliny. Zacząłem więc ambitnie ćwiczyć na siłowni. No, może zrezygnujmy ze słowa „ambitnie”. Kilka razy wybrałem się też na squasha, więc jakiś początek jest. Żona się śmieje, że to kilka miesięcy za późno, ale lepiej później niż wcale.
Kolonia została wybrana. Jedna, bo dzieciaki nie lubią i nie chcą wyjeżdżać same. Ale na 2 tygodnie muszą i trudno jakoś wytrzymają. Taka praca. Zresztą mam nadzieję, że to będzie świetna zabawa a nie męczarnia, i że nie będzie telefonów, żeby po nich przyjechać.
Żeby im urozmaicić czas, zaplanowałem kilka krótszych wycieczek, bo zachwycają się zagranicznymi widokami, a nie znają naszych. Tymczasem wystarczy wybrać się choćby w Góry Świętokrzyskie, nad Dunajec albo w jedną z Puszcz, żeby zupełnie zmienić klimat, krajobraz i znaleźć i u nas coś ciekawego.