Podręczniki

A u nas jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę. Zamiast sprzedać stare podręczniki pod koniec czerwca czy w lipcu i od razu kupować po trochę nowe (co nie jest małym wydatkiem dla dwóch dzieciaków) teraz będziemy robić akcję: „szybko, szybko, bo nie dojdzie”. Przy okazji okazało się że dzieciaki nawet nie przygotowały książek do sprzedaży. A prosiłem o wymazanie notatek i podkreśleń. Nawet zadeklarowałem, że wystawię im aukcje. Ech. Za dobrze mają. A mnie coś trafia, jak pomyślę, że jeśli ich nie sprzedamy, to pójdą do wyrzucenia. Nie znoszę wyrzucania książek (choćby podręczników szkolnych) i w ogóle marnotrawstwa. Dopiero też dostałem listę nowych książek, bo małżonka nie ma czasu zająć się tematem. Niestety nie udało mi się znaleźć używanych książek od kogoś, kto miałby kilka tych, które potrzebuję, więc pewnie znowu kupię nowe, bo jak doliczę ceny przesyłek do każdej pojedynczej książki używanej to mi wyjdzie na jedno z kupieniem wszystkich nowych u jednego sprzedawcy i zamówieniem przesyłki kurierskiej. Chętnie wysłałbym moją wesołą gromadkę na zakupy, ale pewnie wróciliby z „nadbagażem’. Nie wiem na czym to polega, ale jest w nas coś postkomunistycznego: zawsze przy różnych okazjach musimy mieć wszystko nowe. Jak kiedyś na Wszystkich Świętych i inne święta. Byłem w sobotę w sklepie i dowiedziałem się gdzie Polacy spędzają sierpniowy długi weekend: w sklepach. Masakra. Takie kolejki do kasy, że dałem sobie spokój. Dziwi mnie to, że np. dzieciaki mają w czym chodzić, ale na rozpoczęcie roku muszą mieć nowe buty (żeby to jedną parę), nowe plecaki (mimo, że dotychczasowe są ok), całe nowe wyposażenie (i nie ważne, że długopisy i pióra normalnie piszą, a kredki z zeszłego roku zostały). Musi być nowe. Zastaw się a postaw się. W tym roku również podejmę walkę z rodzinką o rozsądek. Coraz lepiej mi idzie uświadamianie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *