Przed wyborami

Moje wnioski z ostatnich parlamentarnych kampanii wyborczych są następujące: mam dość straszenia jednych drugimi, kampanii negatywnej że aż się rzygać chce. Ludzie to nie idioci i wiedzą jak rządzą jedni i drudzy, a nawet jak trzeci i czwarci (ci czwarci, czyli PSL rządzą cały czas, bo dla nich nie ważne z kim, byleby rządzić), potrafią ocenić czego chcą, a czego nie. Mam też dość obietnic bez pokrycia, na zasadzie: obiecamy wam wszystko, nawet bazę PL na Księżycu (którą zapewne dałoby się zbudować za kasę o równowartości tej wydanej na system ZUS), bylebyście nas wybrali. Wybory są zawsze jesienią. To najwyższy czas na zatwierdzenie budżetu. Moim zdaniem wszystkie partie, które chcą rządzić powinny przedstawić swoje założenia programowe + budżet na następny rok uwzględniający te założenia. Wtedy każdy mógłby ocenić czy jest to wykonalne czy nie. Podobnie z projektami ustaw – powinny być podane najważniejsze założenia. Wtedy pod koniec kadencji można by było na podstawie celów i zadań zrealizowanych i nie zrealizowanych, ocenić skuteczność danej partii. Tymczasem mamy papkę przedwyborczą, mnóstwo obietnic bez pokrycia, propagandę rozdawnictwa i państwa socjalnego (na które nas nie stać) i obietnice kolejnych przywilejów dla kolejnych grup. Żadnej nauki z historii, że przywileje nikomu nie wychodzą na dobre, żadnej propozycji uproszczenia i ujednolicenia prawa, żeby było takie samo dla wszystkich, co w konsekwencji wszystkim wyszłoby na dobre. Tylko mamienie biedniejszych obietnicami i napuszczanie na jakichś bliżej nie zidentyfikowanych bogatych, jakbyśmy mieli w Polsce oligarchów z ogromnymi latyfundiami. I nieważne, że duży kapitał na naszym rynku, to ten zagraniczny, a polscy przedsiębiorcy to przy tym głównie „pikusie”; ważne, żeby ludziom wmówić, że mają miliony, ba nawet miliardy, które państwo zasadniczo powinno im odebrać, by dać biedniejszym. Populizm i brak konstruktywnych pomysłów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *