Systemy

Zasadniczo rzadko kiedy bywamy w fast foodach. Wyjątkiem są może wakacje, kiedy to czasem zajeżdżamy tam przy dłuższych podróżach. Ostatnio zdarza mi się to częściej, bo jeżdżę z Młodymi na rowerach, a pech chciał, że wracając z naszej stałej trasy mijamy po drodze dwa. Wcześniej Młody ciągnął nas zawsze do „Maka” na shake 'a i frytki, a czasem na ciastko. Niestety do Maka zawitała nowoczesność. Nowoczesność ta polega na postawieniu na środku panelu, w którym można złożyć zamówienie i zapłacić. Zapłacić też można przy kasie. W obu przypadkach dostaje się numerek. Pewnego dnia trafiliśmy do Maka krótko po zamontowaniu tego cuda. Do tej pory było tak: 4-5 czynne stanowiska, mniejsza lub większa kolejka, szybko uwijające się tyle osób ile obsługuje przy kasach plus obsługa drive 'a. Teraz było tak: szybko uwijająca się obsługa drive 'a pozostała. Doszła: zdezorientowana banda ludzi zastanawiających się w kolejce przed panelem (nie kupiłem ciacha sezonowego, bo portal nie wie z czym ono jest), jedna znudzona pani przy jednej kasie z płatnościami, do której od czasu do czasu ktoś podchodził, jeden pan pakowacz i dookoła tłum oczekujących. Na shake 'a czekałem 20 minut, bo kolejka zamówień była w końcu, a nie ważne, że przygotowanie niektórych zamówień nie wymaga pichcenia i pakowania. Stwierdziłem, że przez miesiąc tam nie zajrzę, szkoda czasu, niech się nauczą. Po miesiącu wstąpiłem z Młodym po shake 'a, frytki i – o zgrozo – ciastko. Płaciłem u miłej pani, która mnie poinformowała, że na ciastko muszę poczekać 6 minut. No ok. Ludzi było niezbyt dużo. Po 25 minutach podszedłem do miłej pani się przypomnieć. Okazało się, że komuś się zapomniało o ciastku więc muszę na nie poczekać. Poprosiłem przynajmniej o frytki i shake 'a, jak to zwykle dawali. Pani z pewną niechęcią, że się czepiam, jednak podała. Ciastko dostałem po 35 minutach od płatności!!! Na szczęście nie musiałem przekonywać Młodego, że zmieniamy jadłodajnię, bo już też miał dosyć. Jak widać komputeryzacja nie tylko w urzędach nie przebiega tak sprawnie, jak powinna. A u nas w pracy jesienią wdrażamy nowy system crm. Oby wypadło lepiej niż w Maku… Bo nie wyobrażam sobie wydawania tyle kasy, żeby wszystko spowolniło i się skomplikowało. A tymczasem zrobiła nam się końcówka wakacji. Aż szkoda, bo już się przyzwyczaiłem do takiego większego luzu i częstszych wyjazdów. Na szczęście jesień też jest ciekawa. Może dla poprawienia humorów zabiorę Rodzinkę gdzieś w góry na początku października…