Końcówka maja

Udało nam się z dzieciakami zorganizować Dzień Matki. Mam nadzieję, że Dzień Ojca będzie równie przyjemny, ale do tego czasu jeszcze trochę wody upłynie. Tym bardziej, że zapowiadają intensywne opady 😉

Wielkimi krokami zbliżają się wakacje i ten nieunikniony moment, kiedy trzeba będzie bez koszulki wyjść na plażę… Nie żebym miał kompleksy, ale mój kaloryfer został zabezpieczony na zimę i nie udało się jeszcze zdjąć otuliny. Zacząłem więc ambitnie ćwiczyć na siłowni. No, może zrezygnujmy ze słowa „ambitnie”. Kilka razy wybrałem się też na squasha, więc jakiś początek jest. Żona się śmieje, że to kilka miesięcy za późno, ale lepiej później niż wcale.

Kolonia została wybrana. Jedna, bo dzieciaki nie lubią i nie chcą wyjeżdżać same. Ale na 2 tygodnie muszą i trudno jakoś wytrzymają. Taka praca. Zresztą mam nadzieję, że to będzie świetna zabawa a nie męczarnia, i że nie będzie telefonów, żeby po nich przyjechać.

Żeby im urozmaicić czas, zaplanowałem kilka krótszych wycieczek, bo zachwycają się zagranicznymi widokami, a nie znają naszych. Tymczasem wystarczy wybrać się choćby w Góry Świętokrzyskie, nad Dunajec albo w jedną z Puszcz, żeby zupełnie zmienić klimat, krajobraz i znaleźć i u nas coś ciekawego.

A może by tak…

A może by tak…zamiast poświęcać mnóstwo czasu każdego roku na szukanie ofert wakacyjnych, kupić sobie nad morzem jakieś małe mieszkanko albo działeczkę i postawić na niej domek kempingowy? Że niby nudno tak co roku w jedno miejsce? Dla mnie nie, ja się przywiązuję. Poza tym zawsze to jakaś inwestycja a nie puste pieniądze wydawane na wojaże. Nie jestem snobem, nie muszę ciułać i jeździć po świecie w klimaty, w których się męczę (np. tropiki), żeby później chwalić się wśród znajomych gdzie to nie byłem. Poza tym niewiele takich rodzinnych „wypadów” potrzeba, żeby się działka zwróciła…

Pojechałoby się np. nad morze w jedno miejsce i wypoczywało 🙂

Siedzę sobie więc i wpisuję w wyszukiwarkę frazy: działki nad morzem, działki nad jeziorem, mieszkania nad morzem, itd. Ofert jest mnóstwo. Najlepsze jednak znalazłem na hasło: domy na sprzedaż Koszalin i okolice . Zawsze lubiłem morze w dawnym koszalińskim: szerokie, piaszczyste plaże, w miarę pusto, czyste morze… jedyny minus, że dość zimna woda, ale hartować się trzeba 🙂 Przeglądam więc oferty domów, działek i mieszkań tego pośrednika i może coś uda mi się wybrać…