Wyniki wyborów
Ludzie zrobili się zadziwiająco niecierpliwi. Wszystko chcą mieć na już. Ja rozumiem, że tempo życia i tym podobne hasła są teraz na topie, ja rozumiem, że jak się za coś płaci to ma być efekt, ale mój Boże, czy świat się zawali przez to, że nie opublikowano jeszcze wyników wyborów? Co za medialna histeria. Z jednej strony naciski na tworzenie systemów informatycznych – jednorazowych niemałych wydatków (jakby nie można było zastosować dotychczasowego liczenia, skoro za to płacimy komisji i to się sprawdzało), jakby to miało nas „wepchnąć” do grona państw wyjątkowo rozwiniętych, a z drugiej pretensje, że coś nie działa. Niestety, tak to już z systemami bywa, że może nie działać, tym bardziej, że tak na dobrą sprawę testowane są podczas wyborów. Ok, dla niektórych jest to sprawa pilna, żeby poznać wyniki – być albo nie być w administracji, mieć pracę i kasę czy iść do pośredniaka, ale podczas tradycyjnej rekrutacji do pracy też trzeba trochę poczekać na odpowiedź pracodawcy. Proponuję więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać spokojnie.
Zresztą kwestia zamówienia tego systemu pokazuje typowe różnice pomiędzy wydawaniem pieniędzy państwowych i prywatnych. Pokażcie mi przedsiębiorcę, który zatrudni ludzi do przeprowadzenia danych czynności, a dodatkowo zamówi system za prawie pół bańki, na jednorazową akcję…