Sfrustrowana

Nie ma nic bardziej frustrującego na świecie jak sfrustrowana żona 😉 Mojej się ostatnio trochę przytyło i narzeka na ciasną garderobę i zbędne kilogramy. Chciałem jej zrobić przyjemność i zabrałem w weekend na zakupy, żeby sobie kupiła nowe rzeczy. I jak się okazało, to był wielki błąd. Niemal ze łzami w oczach wychodziła z kolejnych przymierzalni, narzekając, że wygląda jak wieloryb albo mors. W rezultacie nic nie kupiła, tylko jeszcze bardziej się wkurzyła. Zaiste, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane… I nic nie pomaga mówienie, że wygląda ok. Ponoć nie jestem wiarygodny. A przynajmniej mniej niż jej ciuchy. Ostatecznie zaproponowałem, żebyśmy razem codziennie jeździli na rowerze, skoro jest tak ciepło. Ucieszyła się, ale okazało się, że dziś pada deszcz, więc nie dało się. Namawia mnie na wspólne ćwiczenia na siłce. Nie chce mi się jak diabli, ale jak ma jej to poprawić humor i dać motywację, to chyba nie mam wyboru… Na szczęście nie musiałem jej mówić, żeby robiła sobie kanapki do pracy, zamiast żreć batoniki, ciastka i wafelki, bo sama na to wpadła. Zrezygnowała też z obżerania się chipsami z dzieciakami wieczorem przed telewizorem, co im też na dobre wyjdzie, przynajmniej na żołądki, bo po chudzielcach obżarstwa nie widać. Nie wiem, jak oni mogą jeść to świństwo. Jeszcze popcorn, to rozumiem, ale chipsów nie lubię; sam więc nie mam problemów z odmawianiem sobie tej „przyjemności”.

Z ostatniej chwili: padł pomysł, żebyśmy razem zapisali się na kurs tańca towarzyskiego, bo to ponoć doskonale odchudza… A więc postanowione, z największą przyjemnością będę chodził z nią na siłownię. Już się nie mogę doczekać…

Dziś „awaryjnie” poszedłem na pocztę zamiast kolegi, który zwykle biega. A na poczcie widzę, że nic się nie zmieniło: kolejki jak były tak są, praca ciągle w tym samym tempie, pogaduchy ze znajomymi, sporo ludzi płacących rachunki przy okienku (jakby przelewu bankowego nie można było zrobić), drukarka igłówka 🙂

W pracy w zasadzie nowy rok niewiele przyniósł zmian. Miało być zwiększenie zatrudnienia, ale jeszcze nie czas. Miał być nowy crm, ale okazało się, że dotychczasowy jest lepszy, miała być zmiana biura, ale na razie nie ma. W zasadzie mamy tylko nową panią sprzątającą i program księgowy. Może i dobra taka „mała stabilizacja”. Wszystko jest znane i – przynajmniej w pracy – nie ma elementów frustrujących 😉