Wiosenna aktywność

Zimowy sezon zakończyłem rehabilitacją po zabawie w skitoury… Trwała nie krótko i wymusza na mnie codzienne ćwiczenia. Było miło, ale jestem na to już za stary. Trzeba bardziej dbać o zdrowie i zrezygnować ze sportów obarczonych takim ryzykiem.

W tym sezonie postawiłem na rower; ciężko zdobyty, bo ludzie się rzucili na ten środek tranasportu. Jest lekki, aluminiowy do jeżdżenia po szosach a nie single trackach, bo zdecydowanie nie chciałbym odnowić kontuzji. Producenta nie zdradzę 😉 Super buduje kondycję i wytrzymałość, a jednocześnie nie nadwyręża stawów i nie przeciąża kręgosłupa. Polecam.

Do pełni szczęścia brakuje mi tylko bardziej stabilnej pogody. W tym roku biję rekordy jazdy w czasie ulewnego deszczu. Nie, żebym w taki wypuszczał się z domu. Co to to nie. Wychodzę – jest pięknie. Jestem 30-40 km od domu – ulewa i żadnego miejsca do schronienia się. Nawet apki pogodowe gubią się w informacjach czy, o której i gdzie będzie padać. Odnoszę też wrażenie, że niemal codziennie wieje ponadnormatywnie. No dobra, dość narzekania. Miałem zachęcać, a nie zniechęcać.

Dodam więc jeszcze, że na wadze mniej o 7 kg i to się czuje i widzi 😉 Dorzucam fotę zrobioną w czasie uzupełniania elektrolitów na trasie. Patrzcie na tę soczystą, jasną zieleń. A lepiej sprawdźcie sami jak to wygląda na żywo, bo efekt jeszcze piękniejszy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *